piątek, 11 grudnia 2015

Kłamstwo czy kłamstewko?



Kłamstwo jest nieakceptowalne czy czasem potrzebne?

Kłamstwo towarzyszy ludziom od zawsze; codziennie spotykamy się z różnymi formami kłamstwa, poczynając od stwierdzenia, że u nas wszystko w porządku, gdy tak naprawdę gnębią nas problemy, na pochwaleniu niekorzystnej dla przyjaciółki fryzury.



Psycholodzy, filozofowie i niezaliczona rzesza ludzi zastanawiali się nie raz nad moralnymi aspektami kłamstwa; czy kłamstwo w dobrej wierze to grzech? Czy lepsza jest najboleśniejsza prawda od najsłodszego kłamstwa? I czy ono ma naprawdę krótkie nogi?

W literaturze przedmiotu często kłamstwa dzieli się na „białe” i „czarne”. O ile kłamstwa białe mają powodować złagodzenie czyjegoś bólu, o tyle czarne mówi się zwykle z egoistycznych pobudek. Z katolickiego punktu widzenia zawsze jest to grzech; niejednokrotnie podczas spowiedzi, gdy padało hasło „skłamałem” ksiądz w swojej pokucie nawiązał do tego tematu, upominając o niesłuszności tego postępowania. Sam zakaz kłamania wyrażony jest zresztą w Dekalogu, który według religii chrześcijańskiej stanowi trzon zakazów i nakazów danych od samego Boga. Apostołowie i późniejsi chrześcijańscy święci potwierdzali, że kłamstwo jest narzędziem szatana i że tylko prawda może wyzwolić ludzi i sprowadzić ich do domu ojca, więc w średniowieczu ludzie bali się kłamać obawiając się wiecznego potępienia.



Obecnie część ludzi nie zaprząta sobie głowy życiem wiecznym i twierdzi, że lepiej jest niekiedy skłamać niż ponosić niemiłe skutki własnego lub czyjegoś postępowania. Poza tym łatwiej jest przytaknąć niż wdawać się w mentalny spór, który nie przyniesie niczego dobrego poza zszarganymi nerwami i zepsutymi kontaktami towarzyskimi. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że kłamstwo niekiedy pomaga nam przetrwać. I niekoniecznie chodzi tutaj o przetrwanie w sensie życia czy śmierci, ale o przetrwanie w sensie bardziej społecznym; uczniowie, studenci, pracownicy – wszystkim zdarzyło się nieraz skłamać o chorobie czy nieszczęśliwym splocie wypadków, który uniemożliwił im napisanie ważnego sprawozdania czy pojawienia się w szkole czy w miejscu pracy. Łatwiej jest zrzucić winę na chorobę niż na własne lenistwo czy też inne powody, co więcej jest to wtedy lepiej postrzegane przez pracodawcę czy wykładowcę.

Zdarza się, że kłamstwo kierowane jest strachem przed karą, jaka może nas spotkać. Nieumyślnie wyrządzona szkoda może sprawić, że zaczniemy mijać się z prawdą tylko po to, by uniknąć niechcianych konsekwencji. Człowiek ma wpisane w instynkt, by unikać tego, co niemiłe i bolesne; czy jest to równoznaczne z tym, że wpisane ma w naturę kłamstwo, jeśli to uchroni go przed przykrymi konsekwencjami? Cóż, dużą rolę odgrywa wychowanie; jeśli rodzice bądź opiekunowie przekażą młodemu człowiekowi właściwy model zachowań, jeśli nauczą go, że za swoje czyny zawsze należy ponosić odpowiedzialność, to wtedy strach nie będzie miał znaczenia, prym będzie wiodła moralność.



Kłamstwo może mieć równie przyjemne konsekwencje, jeśli kłamiemy po to, by zrobić komuś niespodziankę. Takie zachowanie najczęściej dotyczy mężczyzn, którzy chcą oświadczyć się swoim kobietom; pod kłamliwym pretekstem wyciągają je np. do restauracji bądź na spacer, by w rezultacie je uszczęśliwić. Gdyby nie posunęli się do kłamstwa to nie mogliby, bez powiedzenie prawdy, stworzyć sytuacji, którą ich dziewczyna zapamięta na całe życie i która sprawi, że ich związek wejdzie na nowy poziom.

Kiedy więc kłamstwo jest złe? Wtedy, gdy zagraża czyjemuś życiu, zdrowiu lub szczęściu. Jeśli osoba, która je wypowiada jest nastawiona na to, by skrzywdzić drugą osobę. Plotka, niewinna mogłoby się wydawać, nie raz doprowadziła ludzi, szczególnie młodych, na skraj szaleństwa i spowodowała, że targnęli się oni na własne życie. Niewielkie kłamstwo szepnięte przyszłej pannie młodej nie raz spowodowało, że do ślubu nie doszło i przeznaczeni sobie ludzie odeszli od siebie, skłóceni przez nieprawdę. Często, by dostać awans, ludzie rzucają sobie kłody pod nogi i koloryzują rzeczywistość, by wyróżnić siebie a pogrążyć kolegę z boksu obok; nie mają na uwadze faktu, że zła opinia będzie się ciągnąć za tymi ludźmi przez wiele lat i że mogą oni przez to stracić szansę na karierę.

Podobna sytuacja ma się z ściąganiem czy pisaniem za kogoś prac maturalnych, licencjackich czy magisterskich; nie jest to stricte kłamstwo, ale w jakimś stopniu jest to zakłamanie rzeczywistości, które powoduje, że ludzie, którzy nie mają w swojej dziedzinie kompleksowej wiedzy, uzyskują dyplom i rozpoczynają pracę w tym zawodzie, szkodząc nie tylko sobie, ale przede wszystkim innym.


Czy moralne jest więc dzielić kłamstwa na te dobre i na te złe? Czy można przychylniej patrzeć na jedną z nich, nie będąc tym samym hipokrytą? Moim zdaniem, należy przyjąć, że każde kłamstwo jest złe, jednak niekiedy konsekwencje prawdy są mroczniejsze i bardziej bolesne i należy wziąć na siebie to kłamstwo, aby innej, bliskiej nam osobie, było lżej i łatwiej. Miłość polega niekiedy na tym, by wziąć na swoje barki ciężary, które przytłaczają, po to tylko, by uchronić przed tym tą drugą, ukochaną, osobę. Niekiedy należy skłamać, by podsycić w kimś gasnącą nadzieję. Kłamstwo- „tak, wyzdrowiejesz, wiem to na pewno, pokonasz raka!” zawsze przynosi więcej pożytku niż straty a w takich sytuacjach każda pozytywna emocja jest jak najmilej widziana.

Nie można jednak sądzić, że jakiekolwiek kłamstwo nie zostawi śladu w człowieku, który je wypowiadał; zawsze, choćby niezauważenie, ale zawsze kłamstwo pozostawia po sobie niesmak, wstyd, strach lub frustrację bądź najzwyklejsze poczucie winy, że skłamało się w oczy bliskiej sobie osobie. Czy da się żyć bez kłamania? Cóż, z pewnością są takie osoby, jednak osobiście sądzę, że z niewielkimi, bezpiecznymi kłamstwami jest żyć lepiej i milej; o ile nie wpływa to negatywnie na życie innej osoby. Szczególnie, jeśli za jego pomocą mamy poprawić komuś humor lub dodać mu wiary w przeżycie kolejnego dnia. Trzeba pamiętać, że niekiedy banalne, kłamliwe „będzie dobrze” może więcej niż najboleśniejsza prawda płynąca prosto z serca.




P.K.

czwartek, 10 grudnia 2015

Pieniądz leży na ulicy






Pieniądz leży na ulicy 




Studia… pełna wyzwań praca…
           awans…. bogactwo i kariera!

Hola, hola, jesteśmy dopiero na poziomie pierwszym. Nieco ułatwimy wam przejście na level drugi.

Chcemy przedstawić kilka propozycji dorobienia sobie paru groszy (nie oszukujmy się, prace dodatkowe nigdy nie zapewnią samodzielnego utrzymania się). Jako studenci lub młodzi rodzice nie mamy dużo czasu dla siebie. Wymaganie pełnej dyspozycyjności w ogłoszeniu możemy omijać szerokim łukiem.

Pierwsza opcja: Zostań kontrolerem jakości albo tajemniczym klientem!
Na czym praca polega? Po prostu- dostajesz talon na jedzenie w restauracjach, jesz ile możesz, 
następnie wystawiasz opinie! Nie ma nic lepszego dla wygłodniałych studentów. Możesz też zostać testerem perfum, kosmetyków czy fajnych gadżetów. 
Tajemniczy klient ocenia jakość obsługi. Dosłownie po drodze z supermarketu możesz wstąpić do butiku i wykonać zadanie. To nie jest jednak praca dla ludzi nerwowych. Wystarczy gorszy dzień lub jeden mały błąd ze strony sprzedawcy i ktoś przez nas może stracić własną pracę. Pamiętajmy o tym!
Jakie zarobki? W Łodzi wahają się od 15, 20 zł/h lub jest to całościowa suma za wykonane zadanie.

Druga opcja: Statyści! Dla osób, które zawsze marzyły o pokazaniu się na większym ekranie niż monitor komputera. Żeby zostać „aktorem” trzeba spełniać wymogi i iść na kompromisy zmiany wizerunku. Zdobyte doświadczenie i przygoda na pewno zostaną długo w naszej pamięci!

Jakie zarobki? Stawka podobna do testera czy kontrolera, jednak tutaj czas pracy jest narzucony, nie możemy zmieniać dnia zdjęć. Za przejście przez pasy lub picie pysznej kawy na drugim planie dostajemy od 70 do 150 zł.

Trzecia opcja: Korepetytor! W tym przypadku możemy mówić o naprawdę szybkiej gotówce! Godzina naszej nauki i dobry hajsik wpływa do budżetu! Najfajniejsze jest to, że sami ustalamy ile zarabiamy! 
Jakie zarobki? Za jednorazową pomoc w zdaniu egzaminu proponuje się nawet 100zł. Korepetycje na dłuższy okres kształtują się cenowo od 20 zł do 40zł. Ze względu na niższe stawki, studenci mają sporo uczniów i należy to wykorzystać!

Czwarta opcja: Doradca. Krótko mówiąc: dużo pracy, niska stawka. Jednak jeśli nie pozostaje nam nic innego, możemy zatrudnić się jako doradca odszkodowań, czy doradca w zakresie bankowości. 

Jakie zarobki? Studenci otrzymują zwykle stawki od 6 do 9 zł za godzinę. Tutaj jednak plusem jest możliwość awansu. Jeśli lubimy dużo mówić, mamy „bajer” to szybko zostaniemy wyłonieni i wykorzystają dobrze to, co umiemy najlepiej , czyli koloryzowanie. Emotikon win


Piąta opcja: Ostatnia deska ratunku dla biednych studentów to ich własne przeżycia przelane na papier. Jeśli Twoje życie jest niczym jazda bez trzymanki, nie doskwiera Ci nuda, podziel się zawiłą historią w… kolorowej gazecie! Za śmieszną historyjkę czeka Cię fajna sumka no i fejm wśród znajomych.

Jakie zarobki? Stawki kwalifikują się od 70 do 100zł. Nawet jeśli Twoja historia zajeżdża trochę banałem, nie martw się. Na pewno będzie ciekawsza, niż opisane sto poprzednich.



P.S.

środa, 9 grudnia 2015

Florence and the Machine

Florence and the Machine już w sobotę w Łodzi!

Gwiazda światowej sławy Florence and the Machine już po raz kolejny wystąpi w Polsce. Tym razem, zaszczyci nasze miasto, bo już 12 grudnia zagra koncert w łódzkiej Atlas Arenie. 

Florence and the Machine jest brytyjskim zespołem, który gra muzykę z gatunku indie rock. Grupa została założona w 2007 roku, a już w 2011 roku była nominowana do nagrody Grammy. Główną gwiazdą zespołu jest Florence Welch. Ta prawie trzydziestoletnia wokalistka jest uwielbiana przez swoich fanów na całym świecie za swoją charakterystyczną barwę głosu. Na każdym jej koncercie sale wypełniają się po brzegi, a atmosfera jest naprawdę wspaniała. 12 grudnia Florence and the Machine zagra koncert w ramach promocji swojej najnowszej płyty How Big, How Blue, How Beautiful. Część teledysków z tej płyty została nakręcona w jej domu. Premiera albumu najwcześniej odbyła się w Niemczech, bo już pod koniec maja. Później w Wielkiej Brytanii i 2 czerwca w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. Jest to już trzecia płyta tego zespołu, po wydanej w 2009 roku ,,Lungs” i w 2011 roku ,,Ceremonials”. 



Wiele razy hity Florence podbijały serca Brytyjczyków, ale nie tylko ich, bo Florence może się również pochwalić wysokimi notowaniami na różnych innych europejskich listach przebojów.
Jednym słowem, w sobotę wszyscy widzimy się w Atlas Arenie!
Bilety można kupić , www.biletomat.pl, www.eventim.pl, www.ebilet.pl,www.ticketpro.pl i w sklepach Saturn, Media Markt i Empik. 

A na zachętę klip jednego z największych hitów Florence and the Machine.


A.M.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Bez spiny, są drugie terminy!


Studenci pod ciśnieniem


Mamy dopiero grudzień, do sesji jeszcze sporo czasu, ale o sposobach na sesyjny stres warto już wspomnieć, przynajmniej na to będziesz już przygotowany , bo na egzaminy jest przecież zdecydowanie za wcześnie.

Wiadomo, że przez większość semestru żyjesz spokojnie, prowadząc prawdziwe studenckie życie, z resztą przez to zdarza Ci się dosyć często odkładać wiele obowiązków na tzw. „później”, bo ciężko się uczyć, gdy jeszcze szumi w głowie po imprezie. Ale przychodzi w końcu taki czas, gdy nadchodzi niespodziewanie, jak zwykle w złym momencie i rozpoczyna się znienacka... SESJA i z tej okazji czeka Cię sporo nauki i przygotowań do egzaminów, w końcu trzeba nadrobić zaległości od początku semestru. Terminy nachodzą na siebie, a Ty musisz działać dosyć szybko i efektywnie, każdemu przecież zależy, żeby zdać i mieć z głowy. Ale jak to zrobić, jak zaczynasz mieć poczucie, że ogrom wiedzy, którą powinieneś przyswoić jest tak duży, że prawie niemożliwym jest przygotowanie się na czas, a najprawdopodobniejszym jest stawienie się na drugi termin. W tym momencie często ogarnia Cię stres, a w głowie pojawiają się jedynie myśli „przecież i tak tego nie zaliczę...”. 


Oto kilka rad jak poradzić sobie z sesją :

*dobrze się odżywiaj – nic nie pomaga w rozluźnieniu się jak dobre jedzenie, poza tym jedząc pełnowartościowe posiłki dostarczysz organizmowi dużo energii do pracy.

*zadbaj o sen – Twój organizm potrzebuję minimum 8 godzin snu w ciągu doby. Pamiętaj o tym, bo zmęczony człowiek jest nie dosyć, że niewyspany i zestresowany, to jeszcze nie ma głowy do nauki.

*zmień nastawienie – połowa naszego sukcesu leży w naszej głowie, uśmiechnij się i powiedz „DAM RADĘ”.

*uprawiaj sport – od dawna wiadomo, że sport to nie tylko zdrowie ale i dużo radości. Idź na rower, po powrocie endorfiny sprawią, że zapomnisz o jakimkolwiek stresie.

*ucz się w grupie – zawsze możesz nauczyć się czegoś nowego od swoich znajomych, poza tym będąc z kimś przestaniesz myśleć o męczącym Cię od kilku dni stresie.




K.M.

Może pójdziemy do mnie?


Cztery ściany

Studia to czas wielkich wyborów. Jednym z nich jest decyzja o wyprowadzce z rodzinnego domu i dalszego kształcenia się w innym mieście. Chęć usamodzielnienia i życia na własną rękę popycha nas do przeprowadzki. Zwykle wybieramy miasto z dala od rodzinnej miejscowości, żeby wykluczyć zbyt częste odwiedziny rodziców. Jak szukać mieszkania? Przedstawiamy Wam krótkie porady dotyczące poszukiwań nowego miejsca zamieszkania.


Pierwsza istotna rada. Najlepiej szukać mieszkania w internecie. W gazecie zwykle ogłaszają się babuszki. No chyba, że chcesz, by Pani Władzia zastępowała Ci matkę i robiła awantury, że po pijaku wracasz do domu lub wchodziła bez pukania do pokoju, kiedy robisz sprośne rzeczy. 

Lecimy dalej. Szukaj lokalu na przełomie sierpnia i września, zanim obudzisz się w z ręką w nocniku, pod koniec twoich studenckich wakacji. Nie mieszkaj sam! Wiadomo, że wtedy mógłbyś latać nago po mieszkaniu, ale te piękne chwile zostaw na później. Na początku lepiej dzielić kwadrat ze współlokatorami, na których możesz polować na różnych forach poświęconych tej tematyce. Zawsze raźniej jest razem prowadzić poszukiwania. Jeśli jesteś facetem dobierz sobie kolesia (żeby mieć z kim pić) i laskę, która po licznych uwagach sama w końcu pozmywa. Natomiast jest jeden haczyk, współlokatorka nie może być zbyt urodziwa. Po alkoholu różne rzeczy mogą się wydarzyć i później będzie niezręcznie. W przypadku płci pięknej lepiej dobrać sobie kobiety, żeby nie kłócić się o syf i latać swobodnie w bieliźnie po chałupie.



Kiedy znajdziecie już swój wymarzony "apartament" koniecznie sprawdźcie lokalizacje monopoli, klubów, autobusów nocnych, a na końcu uczelni. Zawsze lepiej jest mieszkać w centrum wydarzeń. Nie ukrywajmy, że lepiej na kacu zejść raptem na dół niż lecieć parę przecznic dalej. Jeśli chodzi o N-ki (gdy będą blisko od miejsca zamieszkania) jest większe prawdopodobieństwo, że po melanżu dotrzesz do domu.

Przejdźmy do konkretów. Wybrałeś sobie mieszkanie i pojechałeś oglądać je ze swoimi nowymi współlokatorami. Uwaga bardzo istotna rada ! - Zwracaj uwagę na szczegóły, bo w nich tkwi nie tylko diabeł, ale i wysokie rachunki. Jeśli na klatce schodowej zauważyłeś dziecięcy wózek lub rowerek to nie ma sensu, co weekend sąsiedzi będą dzwonić po niebieskich, bo nie dajesz spać ich dzieciom. Kamienica? Nie ma mowy. Ogrzewana piecem węglowym lub drogim prądem, a i tak zawsze będzie Ci zimno. Pokój przechodni? Nie ma mowy. Będziesz musiał pożegnać się z zapraszaniem gości. Pokój środkowy? Nie ma mowy. Sąsiedzi będą walić Ci w ściany, żebyś się uciszył. Najlepszy pokój to ten, którego jedna ściana jest dzielona z klatką, a druga z kuchnią waszego mieszkania. Nie zapomnij zrobić zdjęcia mieszkania tuż po wprowadzeniu. Po paru miesiącach porównasz jak bardzo roznieśliście ten lokal.

Teraz tylko pozostało Ci wyprowadzenie się z domu w podskokach. Jesteś szczęśliwy, że będziesz mógł robić co Ci się żywnie podoba. Już nie usłyszysz od swojej matki - Traktujesz dom jak hote! bądź - Posprzątaj w końcu ten burdel! Zaczynasz się pakować, między ubrania wkładasz słoiki z gołąbkami mamusi, które i tak nie zmieszczą się w Twojej lodówce zapchanej browarami. Wychodzisz i żegnasz się z rodzicami. Brawo jesteś wolny, ale po studiach i tak będziesz tylko wykształconym bezrobotnym.


R.K.